Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
231
BLOG

Komisja Komunistów Europejskich

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 77

Obserwatorzy wydarzeń w Parlamencie Europejskim z pewnością mieli już niejednokrotnie okazję natknąć się na burzliwe, nacechowane eurosceptyzmem wystąpienia brytyjskiego deputowanego - Nigela Farage'a. Za sprawą zeszłorocznych polemik z przewodniczącym PE, Jerzym Buzkiem, o tym Brytyjczyku stało się głośno także nad Wisłą, gdzie - ku mojemu zaskoczeniu - upatruje się w nim ambasadora zdrowego rozsądku i "ostatniego sprawiedliwego" w UE. W Parlamencie Europejskim jego wypowiedzi wywołują raczej zdziwienie, czy śmiech, zaś poprawki przedstawiane przez jego miniaturową grupę polityczną "Europa Wolności i Demokracji" - nigdy nie zyskują poparcia większości, co budzi zapewne wielką frustrację i podsyca wenę twórczą u, bezskutecznie wojującego z Unią, Brytyjczyka...

Ten bezwzględny krytyk Traktatu Lizbońskiego i europejskich instytucji - w tym Parlamentu, w którym zasiada już od ponad 10 lat, swoją działalnością przeczy jednak deklarowanym przez siebie ideom. Od lat nawołuje swoich rodaków do wyjścia z Unii, zatem wydawałoby się, że powinien... popierać znienawidzoną przez siebie "Lizbonę", ponieważ tamże, po raz pierwszy, pojawia się prawna możliwość opuszczenia Unii przez kraj członkowski. Gdy zwrócił mu na to uwagę jeden z dziennikarzy, Farage nie widząc tego nonsensu - dalej tkwił w uporze antylizbońskim. Tymczasem, właśnie teraz Wielka Brytania ma otwartą furtkę, może skorzystać i pożegnać raz na zawsze unijne towarzystwo. Mam jednak wrażenie, że w Parlamencie posłowi Farage'owi po prostu jest dobrze. Takiej widowni i takiego rozgłosu nie miałby nigdy we własnym kraju. Do tego jeszcze "niedemokratyczna" Unia wspiera go, dając mu środki finansowe do walki ze... sobą. 

Farage jest utalentowanym mówcą, jednak barwnie krytykując Unię za rozrzutność i brak transparentności, we własnej partii (UKIP) miał nie raz kłopoty z przestrzeganiem prawa.Nie tak dawno brytyjska prasa donosiła o skandalu, gdy jednego z deputowanych UKIP skazano na karę więzienia za zatajanie dochodów, innego za wydawanie pieniędzy unijnych niezgodnie z przeznaczeniem (na prywatne potrzeby). Mówiono także, iż szef ds. marketingu został skazany za defraudację 5 tys. funtów, a sam Nigel Farage za plecami BBC ponoć dystrybuował odpłatnie film o kampanii UKIP z 1999 r., nakręcony przez tę stację...?

Żonglerka pustymi hasłami negującymi dorobek Unii, w aktorskim wykonaniu Farage'a  - podoba się jednak Brytyjczykom. W ostatnich eurowyborach UKIP uzyskał dobry wynik 16,8% i wprowadził do PE 13 deputowanych. Jak na razie ich obecność zauważamy głównie po - dochodzącym z ich miejsc - głośnym buczeniu.

W mijającym tygodniu, w czasie debaty związanej z nowo-powoływaną Komisją Europejską, poseł Farage błysnął uwagą, iż "wspólnym mianownikiem tej Komisji jest udział w niej komunistów lub osób, które były związane z komunizmem". Jego zdaniem, "mamy co najmniej 10 komisarzy, którzy czują się, jakby wrócili do starych, dobrych czasów"... Okazuje się, że nawet Jose Manuel Barroso (przewodniczący KE i centro-prawicowiec) był maoistąi teraz chce z Europy zrobić nowy Związek Radziecki. Dodam, że komisyjni „komuniści” pochodzą przede wszystkim ze „starej piętnastki” UE.

Swoją drogą dziwię się, że ta "autorska logika" może być przekonująca dla kogokolwiek w Polsce. Kto jak kto, ale my powinniśmy potrafić dostrzec różnicę pomiędzy Unią a ZSRR.

Czy taki wariant eurosceptycyzmu - z całą swoją barwnością epitetów i metafor - na pewno zasługuje na uwagę?

Z pozdrowieniami,

Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka