Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
677
BLOG

Jak napadać to w Brukseli

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Rozmaitości Obserwuj notkę 21

I nie chodzi bynajmniej o deszcz...

Obok Parlamentu Europejskiego w Brukseli znajduje się Park Leopolda. Na pierwszy rzut oka - miłe miejsce  ze starymi drzewami, położoną wśród nich Biblioteką Solvay (gdzie odbywał się ostatni szczyt europejski), paroma ławeczkami, jeziorkiem i dużym trawnikiem, dokąd w rzadkich momentach, gdy nie pada - chętnie udają się w przerwie na lunch pracujący wokół eurourzędnicy z Komisji Europejskiej, Rady i oczywiście Parlamentu. Nawet gdy pada, i tak drogę “na skróty” przez park wybiera mnóstwo osób. Właśnie ze względu na tych śpieszących się europrzechodniów, ostatnio park i cała okolica zwana od wielu instytucji UE  “dzielnicą europejską” stały się bardzo atrakcyjnym miejscem “pracy” dla wszelkiej maści złodziei. Portfel czy torebka wyrwana w Parku Leopolda gwarantują więcej niż przeciętny zysk. A wydawałoby się, że tu, gdzie spotykają się głowy państw, powinno być najbezpieczniej.To pozory. Policja pojawia się, aby zamknąć jakąś okoliczną ulicę, gdy przejeżdża vipowska kolumna, ale na co dzień nie ma nawet patroli.

Przytoczę kilka bulwersujących faktówz ostatnich miesięcy:
- 12 lutego 2009 r. mieliśmy napad na bank w samym budynku Parlamentu. Uzbrojonego mężczyznę w peruce i makijażu nie złapano do dzisiaj, co jest o tyle dziwne, że przy wejściu do PE przechodzi się kontrolę jak na lotnisku, a cały budynek naszpikowany jest kamerami,
- 13 października 2009 r. eurodeputowana Angelika Niebler została napadnięta tuż obok PE, ciężko pobita czekała na karetkę - 40 min, na policję -  90 min,
- 2 marca 2010 r. eurodeputowana  Vilja Savisaar została obrabowana w Parku Leopolda, w tym samym mniej więcej czasie inną mieszkankę dzielnicy, również w celach rabunkowych, zastrzelono w jej własnym samochodzie.

Parlament interweniował na różnych szczeblach brukselskiej administracji setki razy. Po ostatnich incydentach policja zaproponowała, że może patrolować okolicę, jeśli  Parlament... zapłaci.Póki co, policja sama nie czuje się tam bezpiecznie i grozi strajkiem.

W Brukseli utarte schematy nie sprawdzają się. Przykładowo, każda dzielnica ma nie tylko swojego mera, radę ustanawiającą własne reguły, ale i policję. A ta, zanim gdziekolwiek pojedzie, musi najpierw sprawdzić czy to ich rewir, zwykle zajmuje im to od godziny do trzech... A roboty mają mnóstwo. Bruksela jest jednym z bardziej niebezpiecznych miast w Europie. Kradzieże, włamania i napady są na porządku dziennym i to nie tylko w dzielnicach uważanych za niebezpieczne, jak: Anderlecht, Saint-Josse, ale i w tych szykownych jak Etterbeek (gdzie znajduje się PE), Uccle i Ixelles, gdyż tam napady przynoszą większe korzyści.

Pracuję i mieszkam w Brukseli od 6 lat. To nie jest zwyczajne miasto, także ze względu na swoich mieszkańców. W mojej "europejskiej dzielnicy" mieszka 80 tys. osób, pochodzących ze... 171 krajów! Belgowie stanowią zaledwie połowę grupy, pozostali to: Francuzi, Włosi, Portugalczycy, Hiszpanie, Brytyjczycy, Niemcy, Marokańczycy i Polacy (1.5 tys).

Na skrzynkach pocztowych w domu, gdzie mieszkam - widnieją nazwiska ze wszelkich możliwych części świata. Ogłoszenia dla mieszkańców wywieszane są po... angielsku. A przecież żyjemy w Belgii, a właściwie geograficznie we Flandrii, gdzie oficjalnie mówi się po flamandzku… W brukselskiej “dzielnicy europejskiej” międzynarodowe towarzystwo wymogło używanie uniwersalnego angielskiego języka także w sklepie, na poczcie, w banku, u lekarza czy fryzjera.Słyszałam, że złodzieje z Parku Leopolda, “pracując” w “dzielnicy europejskiej“, również dostosowali się tych standardów. Nie radzę jednak nikomu osobiście sprawdzać, czy to prawda - szczególnie po zmroku.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego w Brukseli,
Lidia Geringer de Oedenberg

PS. Komisja, Rada i Parlament całkiem serio rozważają już utworzenie specjalnej strefy bezpieczeństwa, łącznie z posterunkiem policji w obrębie PE - oczywiście za dodatkową opłatą. Bruksela zarabia, i to sporo, na obecności instytucji unijnych czy współpracujących z nimi organizacji międzynarodowych. Zarabia także na urzędnikach europejskich i ich rodzinach (łącznie ponad 70 tys. osób), a tymczasem kura znosząca złote jajka siedzi w niestrzeżonym kurniku…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości