Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
281
BLOG

Powodziowa dyrektywa a sprawa polska

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 3

Zanim do Polski trafią pierwsze środki z unijnego Funduszu Solidarności, czas policzyć ile nas będzie ta pomoc… kosztować.

16 czerwca br. pisałam na blogu o debacie powodziowej w Parlamencie Europejskim, w której ponaglaliśmy Komisję Europejską do sprawnego przekazania poszkodowanym krajom pomocy finansowej w ramach Funduszu Solidarności. Wtedy też komisarz Kristalina Georgieva dyplomatycznie, ale i stanowczo, wytknęła  krajom członkowskim brak implementacji dyrektywy powodziowej. Gdyby wdrożono ją zgodnie z terminem, rozmiar szkód z pewnością byłby mniejszy. Godnym pożałowania określiła Komisarz Georgieva fakt, iż to kraje najpoważniej dotykane przez powodzie - w tym Polska - dotychczas nie wdrożyły tych procedur.

Termin na implementację dyrektywy minął jesienią ubiegłego roku, zatem Komisja Europejska w styczniu br. wszczęła dochodzenie przeciwko Polsce. W tym tygodniu procedura przechodzi do tzw. drugiego etapu postępowania o naruszenie unijnego prawa. W czarnym scenariuszu grozić nam będzie sprawa przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu i bardzo wysokie kary.

Unijna dyrektywa powodziowa została przyjęta 23 października, a weszła w życie 26 listopada 2007 r. Kraje członkowskie miały dwa lata - do 26 listopada 2009 r., by ją wdrożyć do krajowego prawa.Celem dyrektywy było ograniczanie ryzyka powodziowego i zmniejszanie następstw powodzi w państwach Unii Europejskiej. Była to  "wspólnotowa reakcja" na katastrofalne powodzie w dolinie Dunaju w 2002 roku, kiedy okazało się, że w walce z żywiołem w pojedynkę żaden kraj sobie nie poradzi i potrzebna jest ściślejsza współpraca w tej dziedzinie. Ponadto wraz ze zmianami klimatycznymi w kolejnych latach możemy być narażeni dodatkowo na wzrost ryzyka powodowanych powodziami katastrof. Dyrektywa tworzy mechanizmy zarządzania ryzykiem, jakie może powodować powódź dla: ludzkiego zdrowia, środowiska, działalności gospodarczej i dziedzictwa kulturowego.

Plany ryzyka mają uwzględniać m.in.: analizę kosztów, możliwy zasięg powodzi, trasy przejścia wezbrań i obszary o potencjalnych możliwościach retencyjnych. Muszą uwzględniać m.in. formy użytkowania gruntów, plany zagospodarowania przestrzennego, zasady gospodarowania wodą, infrastrukturę portową, prognozowanie powodzi i systemy wczesnego ostrzegania przed nią i in.

Pełny tekst dyrektywy:
http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=OJ:L:2007:288:0027:0034:PL:PDF

Polsce zarzuca się szczególnie brak odpowiedniego systemu inwentaryzacji terenów zalewowych i ich niejasny status prawny. Komisarz Georgieva dała do zrozumienia, że majowa powódź jest "alarmowym dzwonkiem" dla rządów nie implementujących unijnego prawa.

Staramy się o unijne pieniądze na usuwanie powodziowych szkód, a nie wdrażamy unijnego prawa, które ma powodziom zapobiec?No tak, ale gdyby dyrektywa powodziowa była wdrożona - nie można by już było sprzedawać terenów zalewowych jako budowlanych...

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka