Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
111
BLOG

Bałtyckie sprzątanie po gazie

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 9

Światowe media informowały niedawno, że jest już gotowa 1/6 konstrukcji Gazociągu Północnego (Nord Stream), a budowa postępuje z prędkością do 3 km kładzionego odcinka dziennie. Dla przypomnienia, Nord Stream to 1220-kilometrowy gazociąg instalowany na dnie Morza Bałtyckiego, który połączy wkrótce rosyjski Wyborg z niemieckim Greifswaldem. Do 2012 r. rurociągiem popłynie 55 mld metrów sześciennych gazu, z pominięciem "niestabilnych" terytoriów tranzytowych, takich jak: Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia i… Polska.

I chociaż wydaje się, że nikt (i nic) nie jest w stanie zatrzymać budowanego przez prywatnych inwestorów gazociągu, Parlament Europejski stara się wyegzekwować od Komisji Europejskiej uważniejszy monitoring inwestycji pod względem bezpieczeństwa obywateli i ochrony środowiska. W tym kontekście najbliższe posiedzenie Komisji Petycji, w której pracuję, może rozpocząć prawdziwą batalię pomiędzy dwiema instytucjami. Komisja Europejska zdaje się zupelnie ignorować zapisy rezolucji PE przyjętej 2 lata temu, nawołującej do sporządzenia niezależnej oceny wpływu tej megainwestycji na środowisko.

Jako prowadząca w Komisji Petycji temat “Nord Stream” poruszałam już tę kwestię na majowym posiedzeniu. Wtedy to przedstawiciel Komisji Europejskiej odpowiedział, że istnieje już profesjonalna ocena wpływu, nie ma powodu zlecać kolejnej, nie ma też na to środków. Owszem, Nord Stream zlecił obszerną, liczącą kilka tysięcy stron ocenę i zapłacił za nią 100 mln euro. Ale, większość badań przeprowadziły same zainteresowane strony-uczestnicy projektu, czyli instytuty z: Niemiec, Rosji, Norwegii, Danii, Szwecji i Finlandii. Trudno więc mówić o prawdziwie niezależnej analizie, skoro została sporządzona przez samego inwestora. Tłumaczenie się Komisji brakiem pieniędzy brzmi dosyć ekscentrycznie, szczególnie w świetle niedawnego uruchomienia unijnego programu BONUS (budżet: 50 mln euro), którego celem ma być rozwój badań na obszarze Morza Bałtyckiego, także pod kątem ekologicznych zagrożeń. Może dojść do jeszcze większego paradoksu, gdy za unijne pieniądze będzie się badać zanieczyszczenia w Bałtyku spowodowane takimi inwestycjami, jak Nord Stream...

W dokumentacji Nord Stream pominięto temat odpowiedzialności za ewentualną katastrofę ekologiczną na Morzu Bałtyckim. Dokąd może zaprowadzić inwestora nadmierna pewność siebie i brak procedur ratunkowych, pokazuje brytyjskie BP w Zatoce Meksykańskiej. I nie pomogła im ponad stuletnia tradycja i 8 tys. wykwalifikowanych pracowników, do Oceanu Atlantyckiego wyciekają kolejne tysiące litrów ropy…

Zatem 15 lipca br. Komisja Europejska będzie musiała odpowiedzieć na kolejne pytania dotyczące Gazociągu Północnego, m.in.:

1. Kto w przypadku ewentualnej katastrofy będzie odpowiedzialny za akcję ratunkową na Bałtyku- w obliczu "rozmytej" odpowiedzialności zaangażowanych 5 państw?
 

2. Czy Komisja Europejska zapoznała się z procedurami ratunkowymi przewidzianymi dla Gazociągu Północnego?Na stronie 30 nie-technicznego raportu Nord Stream można przeczytać: "dane statystyczne dotyczące ostatniego z czynników [nieszczelności gazociągu - przyp.] wskazują, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest skrajnie niskie, a zatem oddziaływanie zdarzenia uważa się za niewielkie w stosunku do wszystkich trzech środowisk. Oczywiście mimo to poczyniono odpowiednie przygotowania i opracowano procedury na wypadek, gdyby do niego doszło". Czy Komisja zna te procedury i monitoruje ich wdrożenie? Na przykład, które z 5 państw byłoby odpowiedzialne za ewentualne przedostawanie się gazu do morza lub eksplozję podwodnej miny z II wojny światowej?

3. Jak Komisja Europejska interpretuje fakt, iż Rosja wciąż nie ratyfikowała konwencji Espoo o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym, a mimo to powołuje się na jej zapisy - jako gwarant bezpieczeństwa inwestycji? Dwa lata temu, 8 lipca 2008 r., przedstawiciel Komisji Europejskiej - Pan Stavros Dimas - mówił podczas sesji plenarnej PE: "Zawsze naciskamy na państwa trzecie, jeśli chodzi o ratyfikację umów dotyczących ochrony środowiska". Zatem - jakie są efekty wspomnianego "naciskania" w odniesieniu do Rosji?

4. Wreszcie, kto weźmie odpowiedzialność za gazociąg, gdy ten zgodnie z planami, po 50 latach zostanie wycofany z użytku? Dlaczego nie ustalono jeszcze, czy gazociąg zostanie zdemontowany (i w jaki sposób), czy jedynie zabezpieczony na dnie morza.

Jak widać, "smród wokół rury" trwa (http://2009.salon24.pl/178699,smrod-wokol-rury), zaś pytania - zamiast znikać po odpowiedziach Komisji Europejskiej - mnożą się. Zapraszam do śledzenia posiedzenia Komisji Petycji 15 lipca - na oficjalnej stronie Parlamentu: http://www.europarl.europa.eu/eng-internet-publisher/eplive/public/default.do?language=pl

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,

Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka