Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
217
BLOG

Płyniemy razem albo toniemy osobno

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 33

W UE przypomniano sobie o koncepcji "Stanów Zjednoczonych Europy", o czym świadczy otwarcie politycznego sezonu nie zwykłym "wystąpieniem" przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, ale "orędziem o stanie Unii Europejskiej" (w żargonie "State of the Union" speech) - wygłoszonym dzisiaj na sesji plenarnej w Strasburgu. Nawiązując do kultury politycznej USA, Barroso chciał najwyraźniej przykuć uwagę eurodeputowanych (miewających rankiem problemy z frekwencją*) i jednocześnie podkreślić własną pozycję w UE, atakowaną coraz odważniej przez Hermana Van Rompuya, przewodniczącego Rady Europejskiej. Według kuluarowych informacji, ten drugi sam miał ochotę na wygłoszenie orędzia, ale przegrał wewnętrzną rywalizację z Portugalczykiem, po czym nawet nie pojawił się na posiedzeniu... Czym jednak zaowocowały szumne zapowiedzi i 30-minutowa mowa Barroso?

Wbrew pozorom, wieloma mądrymi i szczerymi uwagami na temat kondycji UE, z silnym akcentem położonym na program prac Komisji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Barroso był dobrze przygotowany, widać było, że ma przemyślaną, spójną wizję i, co najważniejsze, trafnie identyfikował priorytety UE. Szef KE wymienił m.in.: 
dalszą walkę z kryzysem gospodarczym (lepszy monitoring rynków, konsekwentna realizacja postanowień Paktu Stabilności i Wzrostu, dyscyplina finansowa rządów), pobudzanie wzrostu gospodarczego (silny sektor finansowy, transparentność banków), tworzenie miejsc pracy (wspomagane np. poprzez europejski system informacji o wakatach). Barroso podkreslił absolutną konieczność wypracowywania spójnych stanowisk na arenie międzynarodowej w miejsce... 27 różnych polityk krajowych. Ponadto deklaracja o woli utrzymania polityki spójności - jako priorytetu przyszłego budżetu UE na lata 2014-2020 - zapewne ucieszyła nie tylko polskie władze - mimo, że żadna obietnica o poziomie finansowania jeszcze nie padła - bo paść nie mogła.

W wystąpieniu Barroso zabrakło jednak aktualnej diagnozy UE. Ta - w obliczu wojny podjazdowej Barroso i Van Rompuya, nie do końca solidarnej postawy UE wobec Grecji czy słabości Komisji w relacjach z Francją i Niemcami - nie jest pozytywna. Komisji zarzuca się: bierność, przewagę deklaracji nad rzeczywistymi działaniami oraz uległość względem Paryża i Berlina. Powszechne zdziwienie budzi brak reakcji ze strony Komisji na informacje o stanie gospodarki w Grecji, które już przed 2008 r. budziły ogromny niepokój. Bezsprzecznie Komisja powinna wrzucić wyższy bieg.

Jednakże sporo racji miał też Barroso. Minione dwa lata przesłoniły faktyczne osiągnięcia UE, takie jak rozszerzenia (plus negocjacje z kolejnymi państwami) i Wspólna Polityka Sąsiedztwa. Portugalczyk argumentował, iż zamiast rozwodzić się nad usterkami europejskiej konstrukcji, powinniśmy pomyśleć o spójności działań, ponieważ "tego oczekują nasi partnerzy, którzy stale nas obserwują" (tu Barroso odniósł się do, kulejących ostatnio, relacji z USA). Trudno zatem odmówić racji szefowi Komisji kiedy mówi: "Nadeszła chwila prawdy dla UE. Popłyniemy razem albo utoniemy osobno".

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego w Strasburgu,
Lidia Geringer de Oedenberg

* według pierwotnych planów Konferencji Przewodniczących PE (przewodniczący PE Jerzy Buzek + przewodniczący grup politycznych), absencja na dzisiejszym orędziu miała kosztować europosła utratę części z dziennej diety wynoszącej ~300 euro. Decyzję - po licznych, krytycznych głosach ze strony eurodeputowanych - uchylono niemal w ostatniej chwili. W efekcie - o 9:00 sala była niemal pełna. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka