Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
1761
BLOG

W PE solidarnie o Gazociągu Płn

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 29

W ostatnich latach polscy premierzy i ministrowie spraw zagranicznych angażowali się w wymianę zdań z Rosją i Niemcami, proponując albo energetyczny "pakt muszkieterów", albo określając Gazociąg Północny mianem "paktu Ribbentrop-Mołotow". Z obu retorycznych chwytów wyniknęło niewiele. Tymczasem wczoraj, 25 stycznia br., jako poseł-sprawozdawca odpowiedzialna za temat Nord Stream w Komisji Petycji - przy wsparciu innych europosłów - po raz kolejny udowodniliśmy, że w sprawie kontrowersyjnego Gazociągu Polska mogłaby "boksować" powyżej swojej wagi - gdyby merytoryczna dyskusja o ekologicznych zagrożeniach i prawnych mankamentach związanych z Nord Stream została wsparta przez… nasz rząd.

Gwoli formalności, Nord Stream to 1220-kilometrowy gazociąg instalowany na dnie Morza Bałtyckiego, który połączy wkrótce rosyjski Wyborg z niemieckim Greifswaldem. Do 2012 r. rurociągiem popłynie 55 mld metrów sześciennych gazu, z pominięciem "niestabilnych" terytoriów tranzytowych, takich jak: Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia i Polska.

Ostatnio Komisja Petycji analizowała temat wpływu Gazociągu Północnego na środowisko na posiedzeniu w lipcu 2010 r. Wtedy też Komisja Europejska, zapytana przez nas o niezależną ocenę wpływu projektu na środowisko Bałtyku, odpowiedziała, że taka ocena powstała z inicjatywy spółki Nord Stream i została zatwierdzona przez 5 państw, które wyraziły zgodę na inwestycję: Niemcy, Rosję, Finlandię, Szwecję i Danię. Komisja Europejska twierdzi, że nie ma żadnej instytucjonalnej roli w tej sprawie do odegrania, a warunek przedstawienia przez inwestora oceny wpływu został spełniony (zgodnie z dyrektywą z 1985 r. o ocenie wpływu na środowisko prywatnych i publicznych projektów), zaś odpowiedzialność za inwestycję spoczywa na spółce Nord Stream...

ALE Komisja ma również obowiązek nadzorować implementację dyrektywy z 1985 r. A ta przewiduje w ART. 11 wymianę doświadczeń z wdrażania dyrektywy i ocenę jej skuteczności. Mimo to Komisja Europejska wydaje się być zadowolona z jakości oceny wpływu na środowisko, przedłożonej przez spółkę Nord Stream, jak również z konsultacji publicznych zorganizowanych przez spółkę, w przeciwieństwie do innych międzynarodowych organizacji, instytucji czy obywateli. Bowiem...

EKOLODZY:
- podtrzymują wątpliwości i uwagi sformułowane już kilka lat temu:

A Estonian Fund for Nature, Estonian Organisation for Nature oraz Estonian Green Movement wciąż oczekują orzeczenia sądu administracyjnego w Finlandii - w sprawie pozwolenia na budowę na wodach terytorialnych Estonii i Finlandii. Ww. organizacje twierdzą, że ocena wpływu przygotowana przez Nord Stream jest niekompletna i nie wymienia wszystkich zagrożeń ekologicznych wynikających z budowy. Naturalnie, orzeczenie sądu administracyjnego poznamy za kilkanaście miesięcy, gdy Gazociąg będzie już funkcjonować...

World Wide Fund w Niemczech określiła ocenę wpływu sporządzoną przez Nord Stream jako "nieadekwatną". WWF jednak nie zaskarżyła pozwolenia na budowę z prozaicznego powodu - prawo UE nie daje możliwości nakładania wymogów środowiskowych na takich inwestorów jak Nord Stream, ponieważ brakuje odpowiednich narzędzi prawnych na poziomie UE. Może Komisja Europejska powinna przeanalizować uwagi formułowane przez WWF i przygotować nowelizację dyrektywy z 1985 r. - zamiast powtarzać, że istniejące zapisy są wystarczająco precyzyjne?

Tam, gdzie istnieją precyzyjne regulacje prawne, organizacje mogą naciskać na dużych inwestorów i "patrzeć im na ręce". Najlepszym dowodem jest działalność tego samego WWF w odniesieniu do niemieckich wód terytorialnych. WWF wynegocjowało jednak od Nord Stream dodatkowe 10 mln euro na inwestycje w ochronę środowiska. Pytanie brzmi - dlaczego spółka Nord Stream wykłada takie środki na zadośćuczynienie efektów działalności, które opisuje jako znikome? Innymi słowy, czy Nord Stream rekompensuje WWF coś, czego nie ma?

Inna organizacja, kwestionująca jakość oceny wpływu przygotowanej przez Nord Stream, to Coalition Clean Baltic. Organizacja ta opracowała alternatywny raport, wymieniając błędy popełnione przez Nord Stream, ale do dziś nie doczekała się odpowiedzi od inwestora. Czy to jest model publicznych konsultacji, z którym Komisja się zgadza?

Wreszcie, jaką wiarygodność ma spółka Nord Stream, skoro finansuje placówki naukowe i ekspertów, którzy mogliby obiektywnie ocenić wpływ inwestycji na środowisko? W 2007 r. Nord Stream przekazał 574,000$ Uniwersytetowi w Gotlandii. Na tym samym uniwersytecie jest zatrudniony profesor i... krytyk Nord Stream. Znów, dlaczego spółka Nord Stream zdecydowała się przekazać niemałe środki pieniężne na zagrożenie, ktorego wcześniej nie dostrzegała?

RYBACY:
W prywatnych rozmowach polscy rybacy podkreślają, że inwestycja wywiera już negatywny wpływ na ekosystem Bałtyku, wprowadzając w nim nieodwracalne zmiany.

Za dowód niech posłuży to, że rybacy muszą zmieniać miejsca połowów z powodu migracji ryb. Spółka Nord Stream dostrzega ten fakt i wypłaca rybakom odszkodowania za zaistniałą sytuację, ALE: z nieoficjalnych informacji wynika, że np. Szwedzi otrzymują 30,000 EUR w przeliczeniu na kuter, Polacy zaś - 5,000 EUR. Mimo że, po rozszerzeniu UE w 2004 r., rybacy łowią często na tych samych, międzynarodowych wodach.

PAŃSTWA CZŁONKOWSKIE UE:
Nie wszystkie państwa członkowskie UE zaangażowane w sprawę były zadowolone z jakości wiadomości przekazywanych im przez Nord Stream:
- jeszcze w czerwcu 2009 r. Łotwa zgłaszała wątpliwości co do zapisów w ocenie wpływu dotyczących kwestii bezpieczeństwa...
- po stronie litewskiej władze mówiły o "niedoszacowaniu zanieczyszczenia powietrza i szkód dla ekosystemu Bałtyku", wynikających z inwestycji.

- z kolei strona polska obawia się o funkcjonalność portu w Świnoujściu...

Gazociąg Północny znajduje się na liście oficjalnych projektów "Trans-European Network" i budowa odbywa się także pod szyldem UE. Duże infrastrukturalne projekty mają globalne konsekwencje dla nas wszystkich. W tym wypadku Gazociąg będzie wywierał wpływ na wszystkie państwa z dostępem do Bałtyku, nie tylko na te, które wyraziły zgodę na budowę. Tymczasem w nowym raporcie przygotowanym przez Nord Stream w 2010 r.- odnośnie programu monitoringu ekosystemu Bałtyku, mówi się o kontynuowaniu badań maksymalnie do kilku tygodni po zakończeniu budowy (a czasem krócej-do kilku dni). Kto będzie monitorował wpływ inwestycji w dłuższej perspektywie? Co z konsekwencjami dla środowiska, jakie mogą się ujawnić się później?

Obecnie ponad 50% Gazociągu już leży na dnie Bałtyku. Polski rząd koncentruje się tylko na rozmowach, dotyczących ewentualnej blokady portu w Świnoujściu przez rury na dnie Bałtyku (dziś do portu wpływają relatywnie małe statki, ale w przyszłości przecież może się to zmienić). Szkoda, że przy wyborze polskiej strategii kolejni premierzy i ministrowie spraw zagranicznych nie docenili dorobku Parlamentu Europejskiego...

Wczorajsza (25.01.2011) dyskusja na posiedzeniu Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego znowu obnażyła słabości stanowiska Komisji Europejskiej i pokazała, że eurodeputowani poważnie traktują temat Gazociągu. W przeciwieństwie do naszego rządu, który (znów) nie wysłał przedstawiciela na posiedzenie Komisji Petycji i który wyraźnie nawet nie posiada własnego, spójnego stanowiska. Najpierw długo krytykuje Gazociąg (w oficjalnym stanowisku MSZ), by następnie pogodzić się z losem (słowa prezydenta Komorowskiego z września 2010 r. o niepotrzebnym zadrażnianiu relacji z Niemcami z powodu Gazociągu), po czym wraca do dawnej krytyki (niedawny komentarz polskiego ambasadora w Rosji - o potencjalnym zagrożeniu dla środowiska Bałtyku i nieopłacalności całej inwestycji).

???

Taka postawa nie pomaga nam w negocjacjach.

 

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
 

Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka