Sala plenarna PE w Brukseli. Photo: European Parliament
Sala plenarna PE w Brukseli. Photo: European Parliament
Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
669
BLOG

Jedyny taki Parlament

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 17

Reprezentuje pół miliarda obywateli.
Oficjalnie pracuje w trzech siedzibach (Bruksela, Strasburg i Luksemburg), zajmując 1.091.934 m2. Łącznie 10.789 biur i 159 sal obrad, z których największa – plenarna - ma ok. 900 miejsc. W PE pracują 9.692 osoby, w tym 736 posłów. Rocznie PE przyjmuje ok. 500 tys. odwiedzających.
Wewnętrzny system informatyczny obsługuje 15 tys. stanowisk komputerowych i 1200 laptopów (posłowie i część administracji mają biura i w Brukseli i Strasburgu).

1389 parlamentarnych serwerów każdego dnia przyjmuje 1 milion emaili i 250 tys. wysyła. Udostępnia 20 mln dokumentów rocznie, reaguje na 1000 alertów dziennie.

Na 2011 r. budżet na IT wynosi prawie 90 mln euro. To głównie inwestycje w e-parlament, “paperless” obrady - w przyszłości pracować się będzie głównie na dokumentach elektronicznych, udostępnianych na tabletach zainstalowanych w salach obrad.

Parlament posiada także zewnętrzne Biura Informacyjne. W każdej stolicy kraju członkowskiego po jednym, w dużych krajach po dwa. Właśnie powstaje takie biuro we Wrocławiu.

PE udostępnia transmisje z posiedzeń, ma swoją telewizję internetową EuroparlTV, studia telewizyjne, radiowe i specjalny dział komunikacji. Finansuje wizyty lokalnych dziennikarzy z krajów członkowskich i mimo tych wysiłków nie odnotowuje medialnych sukcesów. Za mało ma skandali i in. atrakcji przyciągających media.
Śledzenie sesji plenarnych jest trudne - zaczynają się o 9.00 i kończą o 24.00 , to ok. 460 godz. do monitoringu rocznie. Posłowie ciągle “coś” głosują, rocznie wciskają guziki 5 000 – 6 000 razy.

W swoich początkach ponad pół wieku temu PE nie miał wielu kompetencji. Najstarsi stażem posłowie wspominają, jak kiedyś raz na miesiąc spotykali się w Strasburgu, by wydać opinię, z którą wcale nie musiała się liczyć Rada. Nie mieli biur ani asystentów, w czasie obrad palili cygara, a sesję kończyła dobra kolacja.

Dzisiaj Parlament jest równoprawnym partnerem dla Rady (czyli rządów państw UE), ma władzę budżetową i legislacyjną, pracuje codziennie do późnych godzin nocnych przez cały rok, na kolację zwykle deputowanym nie starcza już czasu, a palić nie wolno nawet w kawiarniach.

Obecnie Parlament Europejski współdecyduje m.in. o opiewającym na 130 mld rocznym eurobudżecie, przesłuchuje komisarzy, aprobuje lub blokuje międzynarodowe umowy.

Rok 2011 da jeszcze więcej okazji do politycznych fajerwerków Parlamentowi Europejskiemu, który właśnie testuje nowe uprawnienia zapisane w Traktacie z Lizbony. Polski rząd powinien bacznie obserwować rozwój wypadków w Brukseli i Strasburgu, jeżeli nie chce dać się zaskoczyć podczas polskiego półrocza w UE.

Na pierwszy ogień pójdzie debata budżetowa 2012. Dzielenie finansowego tortu dla 27 stolic UE, które posiadają odmienne priorytety i wskaźniki gospodarcze, nie należy do łatwych czynności. Negocjacje eurobudżetu na 2011 r. - obfitowały w spore turbulencje i zakończyły się dosłownie w ostatniej chwili. Jednomyślność w sprawie europejskiej integracji dobiegła końca, w dobie kryzysu gospodarczego niektóre rządy wolą "mniej Europy", nawet jeśli wcześniej głosowały za opcją "więcej" - np. za unijną dyplomacją. W tym sporze Parlament opowiada się zdecydowanie za głębszą integracją i za hojniejszym finansowaniem takich polityk, jak: wymiana młodzieży, Europejska Służba Działań Zewnętrznych czy polityka strukturalna, z której fundusze czerpią najbiedniejsze regiony w UE.

Rozmowy na temat budżetu UE na 2012 r. będą kolejną próbą sił między Parlamentem a rządami państw UE. Niewykluczone, że PE sbędzie chciał skorzystać tym razem z kompletu nowych uprawnień i na dobre zablokuje negocjacje z Radą. To stanowiłoby nie lada “prezent” dla polskiej prezydencji, która zostałaby obarczona arcytrudnym zadaniem wyjścia z budżetowego pata.

W tym roku o Parlamencie Europejskim będzie głośno również za sprawą kontrowersyjnej reformy prawa autorskiego oraz europejskiego patentu. Obie kwestie trafią do Komisji Prawnej (pracuję w niej od 2007 r.) w ciągu nadchodzących miesięcy - w celu przygotowania odpowiednich rozporządzeń i dyrektyw. Obie wywołają też prawdopodobnie ożywioną dyskusję w UE. Założeniem reformy jest uwolnienie artystów od monopolistów zarządzających ich prawami, tak, aby przynajmniej w Internecie mogli bardziej swobodnie decydować o tym, jak rozpowszechniane są ich dzieła (np. na legalnych platformach cyfrowych). Już dzisiaj niektórzy artyści walczą o rozpowszechnienie wiedzy na temat planowanej reformy prawa autorskiego wśród swoich kolegów. Tymczasem z danych, jakie publikuje belgijsko-holenderskie stowarzyszenia artystów, wynika, że 88% artystów nie wie o planowanej reformie. Natomiast wspólny, ogólnoeuropejski patent - wprowadzony w miejsce patentów rejestrowanych "na piechotę" państwo po państwie - ułatwiłby życie przedsiębiorstwom stosującym innowacyjne rozwiązania. Mogłyby one zastrzegać swoje produkty szybciej i taniej (jedna opłata zamiast kilku w różnych państwach). A w razie międzynarodowego sporu o wynalazek, autorzy dochodziliby praw w bardziej przejrzysty sposób, bo przed jednym a nie 27 sądami w UE.

W 2011 r. można spodziewać się zaostrzonego dyskursu europosłów w tematyce ochrony praw człowieka. Od kilku lat Parlament Europejski stara się z niej uczynić swój znak firmowy; w 2010 r. PE skutecznie interweniował np. w sprawach Aung San Suu Kyi - birmańskiej opozycjonistki więzionej przez władze od 20 lat. W tym roku Parlament weźmie na celownik przede wszystkim reżimy na Kubie i na Białorusi.

2011 rok zakończy Przewodnictwo nad Parlamentem pierwszego Polaka Jerzego Buzka. Ocena tej 2,5-letniej kadencji będzie zapewne istotnym punktem wyjścia w kolejnych bataliach Polski o kierownicze stanowiska w Unii. Dobiegnie także końca moja kadencja w Prezydium PE jako kwestora, rok 2011 oznacza ostatnią prostą w realizacji projektów zainicjowanych prawie dwa lata temu, takich jak: otwarcie siedziby Parlamentu i Komisji we Wrocławiu, otwarcie "Tunelu Sztuki" między Parlamentem a Komitetem Regionów w Brukseli i wirtualnej galerii PE, uproszczanie wewnętrznych procedur w PE, itd...

Kilka miesięcy temu zaproponowałam naszym europosłom organizację cyklu wystaw promujących polskie regiony i inicjatywy kulturalne w budynkach Parlamentu Europejskiego non-stop w okresie naszej prezydencji tak, by prezentacje odbywały się jedna po drugiej, w każdym “polskim” tygodniu po 2-3. Cieszę się, że na mój apel odpowiedziała ponad połowa polskiej 50-osobowej delegacji, dzięki czemu nasza prezydencja zyska oprawę, jakiej nie miał dotąd żaden inny kraj.

Uważam, że na pomyślnym przebiegu prezydencji powinno zależeć wszystkim siłom politycznym nad Wisłą.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,

Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka