Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
631
BLOG

Polska euromatura

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 11

W ub. tygodniu minister ds. europejskich, Mikołaj Dowgielewicz, porównał naszą prezydencję do matury, ogłaszając ostatni etap przygotowań - "studniówkę", w moim przekonaniu Polska zdecydowała się zdawać zbyt wiele nowych przedmiotów na tym egzaminie dojrzałości...

Liczba deklarowanych priorytetów polskiej prezydencji rośnie niemal z dnia na dzień. Obok tych, które znane były pod koniec stycznia br., (więcej w archiwalnej nocie: http://2009.salon24.pl/270549,szwy-polskiej-prezydencji), pojawiają się kolejne.

I tak, lista obejmuje już:
-wzmocnienie Partnerstwa Wschodniego,
-zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego UE,
-rozwój wspólnej polityki obronnej,
-negocjacje 7-letniej perspektywy finansowej 2014-2020,
-wzmocnienie rynku wewnętrznego,
-walkę z bezrobociem,
-wykorzystanie kapitału intelektualnego Europy,
-walkę z kryzysem w strefie euro,
-poprawę współpracy UE z NATO,
-wypracowanie nowej polityki względem Afryki Północnej,
-rozwój handlu elektronicznego,
-oraz wzmocnienie wzrostu gospodarczego w UE.
Warszawie przyjdzie też zmierzyć się z licznymi kwestiami "odziedziczonymi" po poprzednich prezydencjach, jak: problem Romów, libijski konflikt, negocjacje akcesyjne z Chorwacją i prace nad wspólnym, unijnym patentem.

Ciekawe, ile z tych priorytetów uda się zrealizować w ciągu zaledwie 3,5 miesiąca realnej pracy? W praktyce od września do połowy grudnia, bowiem wakacje to "martwy" okres w instytucjach UE?

Angażowanie się w arcytrudne projekty, których efekty są nieosiągalne w parę miesięcy, to niepotrzebne wystawianie się na ostrą eurokrytykę na koniec prezydencji. Moim zdaniem priorytetów powinno być zaledwie kilka, 2-3, odpowiednio przygotowane i zrealizowane w określonym czasie. Reszta prac to kontynuacja ogólnych celów Unii. Przykładowo, gdyby nieistniejąca dotąd wspólna polityka obronna była takim głównym celem w naszej prezydencji, to moglibyśmy doprowadzić to określenia jej podstaw. Potraktowana tylko jako "dodatek" - świadczy o dość luźnym podejściu rządu do programu działań.

Co więcej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych do dziś nie skompletowało wszystkich zespołów i nie rozstrzygnęło wielu przetargów na obsługę prezydencji. Wciąż poszukiwani są np. specjaliści od protokołu dyplomatycznego, logistycy i tłumacze. Przetarg na promocję prezydencji w sieci ogłoszono dopiero w połowie marca. Natomiast niektóre sale i hotele nie zostały dotychczas zarezerwowane.

Ponadto, z nieoficjalnych informacji wynika, że ministerstwa próbują "łatać" niedobory kadrowe studentami z Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, oferując im bezpłatny letni wolontariat. Kłopoty organizacyjne zaczyna dostrzegać też Najwyższa Izba Kontroli, która wyliczyła, iż od sierpnia 2009 r. do sierpnia 2010 r. wymianie uległo 30% pracowników Korpusu Prezydencji.

Nadal nie oddano do użytku nowego przedstawicielstwa Polski przy Unii Europejskiej w Brukseli, czyli „zbrojnego ramienia” prezydencji. Co prawda budynek jest prawie gotowy i trwają prace wykończeniowe, ale planowany marcowy termin minął, a przeprowadzka ok. 250 dyplomatów i urzędników odbędzie się praktycznie w ostatnim możliwym terminie - na dwa miesiące przed prezydencją.

Spore zdziwienie wzbudziła też niedawna wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego na temat pomyślnie przebiegającej, obecnej węgierskiej prezydencji, co było może dobre na użytek relacji z premierem Viktorem Orbanem, ale w Brukseli zostało odebrane niemal jak kiepski żart. Węgierska prezydencja nie ma tutaj dobrej prasy, głównie z uwagi na kontrowersyjne prawo medialne i „aferę dywanową” (http://euobserver.com/9/31?629). Zrezygnowane „stare” państwa członkowskie po fatalnej czeskiej prezydencji i - jak na razie - bardzo dziwnej węgierskiej zaczynają z niepokojem spoglądać w kierunku Warszawy.

Do polskiej prezydencji w UE zostały mniej niż 3 miesiące. Polski euromaturzysta ma jeszcze czas na solidną powtórkę i kilka organizacyjnych usprawnień. Jeśli koledzy z klasy nie będą mu nadmiernie przeszkadzać i jeśli skoncentruje się na paru przedmiotach, w których jest naprawdę dobry, nie powinno być problemów. Nie może być. Poprawka unijnego egzaminu dojrzałości najwcześniej w 2025 r.!

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka