Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
990
BLOG

Burza w Parlamencie Europejskim

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 12

czyli jak odejść z przytupem...


W ubiegłym tygodniu oficjalnie pożegnaliśmy koleżankę z Komisji Prawnej i wieloletnią Wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego - brytyjską eurodeputowaną - Dianę Wallis. Myślę, że wszyscy byli zaskoczeni jej decyzją (ogłoszoną już w styczniu) o złożeniu w połowie kadencji euromandatu.


Znam Dianę dość dobrze przede wszystkim ze wspólnej pracy w Prezydium Parlamentu.  Przypominam sobie trudne dyskusje w tym gronie o swoistych medialnych „akcjach” z jej udziałem, w których zawsze przedstawiała siebie jako wyłamującą się standardom bojowniczkę np. w walce o powszechny dostęp do poufnych dokumentów, czy w zapobieganiu eurokorupcji ...na łamach brytyjskich tabloidów. Była tak emocjonalnie zaangażowana w pracę, że gdy nie została przewodniczącą grupy pracującej nad nowym kodeksem Postępowania Posłów - popłakała się na zebraniu Prezydium. Trochę się zdziwiliśmy jej reakcji, gdyż szefem został sam Przewodniczący PE (wtedy Jerzy Buzek) - co wydawało naturalne.

Ambitna Brytyjka była posłem centrowej frakcji Liberałów (ALDE), gdzie jej pozycja przez ostatnie lata była niezachwiana, do czasu. Liberałowie, jako trzecia co do wielkości grupa w PE są często “języczkiem u wagi”, lecz sami przegrywają jeśli nie dołączą się do największych grup czyli Chadeków lub Socjaldemokratów.


W połowie 5 - letniej kadencji są wybory do władz Parlamentu. Wallis chciała nadal pozostać w Prezydium, ale członkowie jej grupy ALDE wybrali innego kandydata na zajmowane przez nią od lat stanowisko. Nominację polityczną otrzymał Edward McMillan-Scott - były brytyjski konserwatysta, którego w 2009 r. jego poprzednia frakcja ECR „wyrzuciła” za to, że jako niezależny kandydat wygrał wybory do Prezydium PE, w których ich oficjalny kandydat – Michał Kamiński, przepadł.  McMillan-Scott po odsiedzeniu paru miesięcy w „Niezrzeszonych” – przeszedł następnie do Liberałów zachowując swoje stanowisko Wiceprzewodniczącego.

Wallis poczuła się rozczarowana, że jej grupa postawiła w drugiej części kadencji  na „spadochroniarza” a nie na nią i podjęła decyzję o niezależnym stracie w wyborach na … Przewodniczącą Parlamentu! Chciała pokazać, że ma własną siłę rażenia. Myślała, że “ostry” kandydat na Przewodniczącego PE jakim był Martin Schulz nie zyska powszechnego poparcia w wyborach (w połowie stycznia br.) i mimo politycznego porozumienia dwóch największych frakcji –  to jednak ona wygra i podobnie jak kiedyś Pat Cox ( jedyny w ponad półwiecznej historii PE Przewodniczący z frakcji Liberałów) bazując na braku partyjnej lojalności posłów - zostanie Przewodniczącą.

Założenie to nie było złe, ale pojawił się jeszcze jeden niezależny kandydat Konserwatystów ECR, który odebrał właśnie jej połowę tych nielojalnych... Ostatecznie Diana otrzymała tylko 141 głosów, kontrkandydat ECR – Nirj Deva 142 głosy, a Martin Schulz z mojej grupy S&D 387 głosów. Wallis liczyła na znacznie więcej, cóż  - wielu posłów, którzy obiecali - nie udzielili jej wsparcia... Odebrała to jako policzek.

Dwa dni po przegranej walce o fotel przewodniczącego PE, po dwunastu latach sprawowania mandatu oświadczyła, że: „musi trochę odpocząć od polityki” i chce zrobić miejsce dla kogoś o „świeżym spojrzeniu”.
Tym kimś miałby zostać… jej asystent, prywatnie mąż - Stewart Arnold. I tu wybuchła prawdziwa burza.


Zgodnie z regulaminem wewnętrznym Parlamentu Europejskiego w gestii państw członkowskich pozostaje sposób uzupełniania brakujących miejsc w Parlamencie Europejskim. Stewart Arnold w ostatnich wyborach do PE (w 2009 r.) uzyskał drugi (po swojej żonie) wynik wyborczy w regionie Yorkshire.


Najwięcej oburzenia okazali deputowani z jej byłej grupy – ALDE. Ale Arnold  został wybrany w demokratycznych wyborach i nie można było formalnie go pominąć ani zmusić do rezygnacji. Dziwne, że zbulwersowanym brytyjskim liberałom wcześniej nie przeszkadzało małżeństwo na jednej liście...


Awantura była tak potężna, że na znak protestu przeciw nepotyzmowi jeszcze jeden liberał Chris Davies, zapowiedział rezygnację z mandatu europoselskiego. W atmosferze ciężkiej od rozczarowań i niesmaków mąż Wallis w końcu – zdecydował się nie przyjmować po żonie miejsca w Parlamencie i tym samym trzecia na liście 36-letnia Rebecca Taylor, niespodziewanie dla siebie otrzymała “zaproszenie” do Brukseli. Zszokowana początkowo nie była nawet w stanie odpowiedzieć dziennikarzom, czy ją to cieszy. Szok już minął, Rebecca pakuje walizki.


Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka